środa, 17 kwietnia 2013

Amory Balbiny

Wiosna przyszła, wszyscy się radują, oprócz nas :)
Gdyż Balbina tę wiosnę poczuła bardzo, oj bardzo, bardzo, bardzo. A taka byłam z niej dumna, że jakoś tak nie dojrzewa. No nie dojrzewała, bo co, w śniegu ma dojrzewać? Zatem jak śniegi odpuściły, temperatura wzrosła do takiej, przy której otwieramy balkon, kot wylazł na ten balkon (bezpieczny, proszę się nie bać,  ma zabezpieczenia dla zwierząt już od wielkości fretki) i się rozdarł.
Och jak tęsknieeeeee!!!!!!!!!!
Chcieliśmy ją Julią nawet zacząć nazywać - że niby tak swego Romea przywołuje - ale po godzinie te jęki stały się irytujące, po dwóch - wkurzające, a po trzech - żałowaliśmy, że balkon taki bezpieczny.
A gdy dziewczę zeszło na poziom gruntu (bo siedziała na parapetku, ale bezpiecznie, bo przed nią była jeszcze siatka antygołębiowa, -fretkowa, -kocia) zaczęła się prężyć i wypinać - resztę opisów przez grzeczność pominę. I co gorzej, dobierała się do Chwili!
Dobieranie się było odwrotne, bardzo bowiem chciała, żeby to Chwila dobrała się do niej!
Fretce oczywiście dwa razy nie trzeba kota pod nos podstawiać. Chętna Balbina leżała, a Chwila wokół niej się dwoiła i troiła, gryzła po szyi, nogach, karczychu - kot warczał, ale raczej rozkosznie (ups!) niż z bólu i złości. Tylko jak się frecisko do uszu zabierało, to kot wchodził w wysokie C i już nie był dla freta miły.
Po dwóch dniach takich akcji Chwila miała chwile ;-) zwątpienia, siły już nie miała, schudła biedaczyna, a kot tylko gryź i gryź. I uciekała przed większą od siebie Balbiną, byle dalej, byle mieć trochę swojego freciego spokoju. Czyli do Narnii szła, bo to jedyne wolne od kociej obecności miejsce.

Dziś, błogosławiona cisza. Kot się nie drze, kot nie jest chętny, fretka może kota zwyczajnie ganiać, po to, by za chwilę być ganianą przez kota.
Ochhh, Balbino, jedziemy do lekarza. Już wkrótce.

UPDATE
Już po. Amorach, rujkach itp. Balbina była very dzielna, choć zsikała się bida po zdjęciu pieluchy i wczoraj śmierdziała niemożebnie. Ale w nocy się wylizała i znowu jest piękna. Poza tym raczy nie zauważać swego ogolonego brzucha i paru szwów na nim. 

sobota, 13 kwietnia 2013

Telemarketing

Zadzwoniła do mnie ostatnio pani telemarketerka z firmy Royal Canin. O dziwo nic mi nie chciała sprzedać, lecz zapytać o samopoczucie Balbiny, jako - w mniemaniu RC - zjadacza ich karmy.
Oczywiście mogłam Panią spławić, ale co mi tam, pogadałam chwilę, opowiedziałam, że kot je tylko Royal Canina, że ma po nim sierść puszystą, a kupki zdrowe jak na reklamach (co z tego, że psich?!).
Nie powiedziałam tylko, że główną zjadaczką karmy Kitten jest inny czworonóg zamieszkujący pod tym samym adresem. Chwila bowiem Royal Canina uwielbia. Gardzi nieco swoją (też z najwyższej półki) karmą fretkową (nie powiedziałam też Pani, że kotka jest zdrowa i piękna być może po karmie Bosch dla fretek).
Frecinka nauczyła się nawet gryźć te małe royalowe kwiatuszki i więcej razy nie zrobiła już numeru z zakrztuszaniem.

Hmm, a może chodzi o ten kwiecisty kształt? Bo fretkowe żarcie to zwykłe trójkąty.

środa, 3 kwietnia 2013

Drzemka Chwili

Ostatnio były wybryki Balbiny, pora więc na fotki z Chwilą (ponieważ obie są zbyt szybkie, zdjęcia wspólne są w większości poruszone i do publikacji się nie nadają).
Przed kąpielą w łazience taki widoczek zastałam:
I jeszcze fotka Balbiny - biedaczka znudziła się moja kąpielą