czwartek, 23 stycznia 2014

Kotu znudziły się zabawy

Balbina uznała widocznie, że nie potrafimy jej porządnie zająć. Wędka z piłką - bleee, wędka z myszą - bleee, myszki materiałowe - bleee, drapak - bleee, laserek - bez sensu.
A fretkę nadal traktuje z wyraźnym dystansem, zresztą - Chwila i tak większość czasu smacznie przesypia. A kot o dziwo nie.
No i co tu z futrem zrobić? Na tapecie jest kładzenie przysmaków (w tej roli kocie kabanosy i drażetki z kocimiętką) w różnych miejscach. A to na krześle, a to na stole, a to na fotelu, regale, biurku, krześle od kompa, innym regale, półce jednej, drugiej i trzeciej. Chodzi więc kot i poluje.
Polowanie ogranicza się do namierzenia zdobyczy, trącenia jej łapką - najlepiej bez konieczności ruszenia tyłka z podłogi - zrzucenia na podłogę i skonsumowania. Nie wiem, skąd ta jej niechęć do skoków powyżej podłogi (skoro ulubionym miejscem drzemania są górne szafki w kuchni), ale z niezłą wprawą już namierza-strąca-zjada.

Myślę, że brakuje jej drugiego kota. Tylko, że wtedy fretka będzie zazdrosna. A dwie fretki i dwa koty trochę nas przerastają. I naszą dzielną Ciocię Jagę, Najlepszą Opiekunkę naszych futer też.

niedziela, 12 stycznia 2014

Była mała awaria

Pod koniec ubiegłego roku ni z tego, ni z owego Chwila zaczęła sikać na czerwono. Jeden sik - ok, może przypadek, ale kiedy zrobiła trzecie i czwarte tak samo czerwone jak pierwsze (przy czym nie była to sama krew, tylko taka rozwodniona, wet to później trafnie określił: jak woda z rozmrażanego mięsa), trzeba było udać się do specjalisty.
Oczywiście rzecz miała miejsce w niedzielę. Dumaliśmy nad jechaniem na Kliniki Weterynaryjne jak fretce się odwidziało i zaczęła sikać normalnie. Hm.
Ale weta jej nie odpuściliśmy - choćby tylko dlatego, że przed nami był Sylwester i Nowy Rok, a więc kolejne dwa dni z utrudnionym dostępem do specjalistów. Pani doktor pacjentkę przebadała, pomacała i stwierdziła, że da lekarstwo na wzmocnienie układu moczowego, pobrała też krew do badania. W Sylwestra były wyniki - ufff nic złego we fretkowych nerkach się nie dzieje, ale przydałoby się - już w nowym roku - zrobić dodatkowe badania.
Pojechaliśmy już 2 stycznia  :) w końcu to dokładnie "po Nowym Roku", znowu macanko, oglądanie, szybka morfologia i wysyłka krwi do badań biochemicznych. Rezultat - znowu bardzo dobry. Nie musi gadzina brać dłużej lekarstw, a ten czerwony mocz to chyba mała awaria, raczej przypadek niż objaw czegoś poważniejszego.