czwartek, 27 grudnia 2012

Zazdrośnice

Nie dowiedzieliśmy się niestety cóż takiego myślą o nas dziewczęta. Zastrajkowały i nie przemówiły w wigilię. A takie mieliśmy nadzieje. Że pochwalą, albo zganią, albo że będą narzekać na żarcie, na naszą nieobecność, na siebie nawzajem. Nic. Cisza. Widocznie uznały, że załatwią to między sobą. O ile do siebie się odezwały.
Na razie oprócz tradycyjnej bijatyki, o to, która będzie rządzić przestrzenią, trwa permanentny pokaz zazdrości i udowadniania czyj tak naprawdę jest człowiek (czyli ja!) - Luźny jest dla nich chyba tylko podkładką pod umęczone ciało (Balbina) lub gryzakiem do ostrzenia zębów (Chwila).
Siedzę sobie na fotelu z Chwilą na rękach. Wygłupiamy się i tarmosimy. Z sofy naprzeciwko przygląda nam się Balbina, przygląda, przygląda, a potem przychodzi na kolana, że ona też by chciała zostać przytulona i pogłaskana.
Zapodaję Chwili miskę Gerbera, kot też by chciał, ale jest młody i mu nie daję. No ale łamię się pod wzrokiem błagająco-proszalnym i podstawiam mu pod nos łyżeczkę do wylizania. Spod szafek wychodzi Chwila i oczywiście też do łyżeczki próbuje się dostać. Bo przecież mogło się zdarzyć, że to na łyżeczce został najlepszy gerberek, a nie w jej misce.
I tak ciągle.

niedziela, 23 grudnia 2012

Fret-lingwista

Żeby nie było, że tylko kot się rozkłada na materiałach dydaktycznych do nauki języka obcego. Chwila poszła w ślady Balbiny. Jeśli chodzi o książki - i to jest chyba ewenement - fretka bardziej je szanuje niż kot. Balbina od razu wbija zębiska i kasuje strony, a Chwila coś tam nosem niuchnie, przewróci parę kartek i jest gotowa iść gdzieś dalej, bo nudne te książki jak nie wiadomo co.



Poza tym regał z książkami to miejsce spotkań frecio-kocich. Każda na wszelki wypadek trzyma się swoich ulubionych tytułów. Balbina co prawda ukochała sobie na początek Daviesa, ale potem uznała, że skoro jest on w zasięgu dostępu Chwili, to ona się przerzuci na Tolkiena i Wierną Rzekę Harcerstwa.




Przedświąteczne

Rano Balbina postanowiła sprawdzić, dlaczego nie pozwalam jej wchodzić na blat kuchenny. Żeby było zabawniej (dla kota), zrobiła to, kiedy na kuchence gotował się groch do kapusty, a ja złożona niemocą zaległam z powrotem w łóżku, by odpocząć po wielkim wysiłku opłukania rzeczonego grochu, dodania doń wody i zapalenia gazu. Kiedy kot przyleciał do mnie i zaczął mruczeć i się pakować pod kołdrę, nie zwietrzyłam żadnego podstępu z jej strony. Ale gdy spojarzała mi prosto w twarz - zobaczyłam. Upaliła sobie kocica końcówki wąsów, tych długich, które nie pamiętam jak się nazywają. Pięknie.
Ciekawe czy przyjmie tę naukę i zapamięta, żeby nie pchać mordki do płomieni. Nasze fretki bowiem, będąc kiedyś na wakacjach w Zakopanem, właściwie dzień w dzień leciały do kominka, za nic mając pierwsze z nim spotkanie, które, jak u Balbiny, skończyło się spaleniem wąsisk. Potem już mieliśmy baczenie, bo doświadczenie i uczenie się na nim, przerastało ich pojęcie.
Dalsze czynności kuchenne postanowiłam odprawić bez przerw na zaleganie.
Aż tu nagle Chwila zaczyna rzygać i piszczeć, tak okropnie piszczeć, co dla zwierzaka raczej niemego musi oznaczać, że nie jest dobrze. Nie wiem co jej jest, teraz leży i śpi, zmienia miejsca co spania, jak nie ona :/ nie chce pić, choć po takich wymiotach powinna... A ja mam przed oczami Zaraza i co i rusz sprawdzam jej brzuch, żeby zdążyć pojechać z nią i jej pomóc.

***UPDATE***
Musiało chyba Chwili coś po prostu zaszkodzić, bo... dwa razy pogryzła już kota, była ze cztery razy w kuwecie (!) - ale na szczęście dwa razy się rozmyśliła i załatwiła tuż obok, co oznacza, że jest normalnie - poza tym łazi sobie gdzie chce, głównie w szafie po półkach.
Jednak Luźny wykazał zaniepokojenie stanem zdrowia fretynki, co zaowocowało decyzją, by na noc nie zamykać sypialni. I jeszcze dodał, że może go nawet pogryźć w nocy (pewnie nie omieszka).

wtorek, 11 grudnia 2012

Przyjaźni nadal brak

Nie martwimy się tym za bardzo, bo zwierzaki raczej nie dążą do kontaktów brutalnych. To znaczy Chwila dąży, a jakże, natomiast Balbina jest szybsza, więc fretka ma małe szanse.
Dla Chwili najlepsza zabawa to gryzienie w kark (i czasem w ucho, bo swoich nie ma, a chłopaków też gryzła i wylizywała im małżowiny). Kotu średnio się te zabawy podobają, choć ugryziony w kark grzecznie czeka aż się to gryzienie skończy. Może uznaje zwierzchność fretki?
Balbina, jak przystało na kocię, bawiłaby się w nieskończoność. Tylko, że dla Chwili zima to czas snu, snu, snu, snu i snuuuuu, przerywanego tylko jedzeniem, piciem, wytarmoszeniem nieuważnego kota i pójściem nieopodal kuwety. Zatem Balbina bawi się z nami, naszymi skarpetkami, swoim tryliardem zabawek (wśród których prym wiodą kuleczki z folii aluminiowej) oraz swoim ogonem.

Czasem jednak obie są w nastroju pt. berek. Balbina ucieka, Chwila ją goni, oczywiście o wiele wolniej, ale kot grzecznie czeka i patrzy jak się frecina musi wspinać mozolnie na meble, półki, biurka i książki, kiedy ona załatwia to jednym zgrabnym susem. A gdy fretka jest w pobliżu, ucieka dalej. Czasem zostanie złapana=przygryziona, czasem da fretce po głowie, na znak, że ma dość.
Niby wtedy żadnych dźwięków nie wydają, a harmider się robi w domu nie z tej ziemi. Hm.

niedziela, 9 grudnia 2012

Kot-lingwista

Okej mam pewien problem, by przysiąść do książek i się czegoś z nich pouczyć. Problem oczywiście nazywa się l-e-n-i-s-t-w-o. Ale czasem  - głównie w niedzielne wieczory - siadam nad książkami i odrabiam lekcyjki, czyli rozwiązuję zadania gramatyczne.
Muszę chyba nieco zmienić zwyczaję, bo gdy tylko rozkładam książkę, słownik i kserówki, ładuje się na biurko kot, zawija grzecznie w rogalik i... ucina sobie drzemkę. I co ja mam mówić lektorce, że nie mam zadania, bo kot mi spał na książce? (hmmm jakby to powiedzieć po włosku Non ho le compito a casa perche mia gattina ha dormito sul mio libro? ktoś wie?)
I na potwierdzenie tych słów pokazać słodkie foty :)






piątek, 30 listopada 2012

Wuce-kot

Poranna przygoda Balbiny teraz wywołuje śmiech. Nawet dość długotrwały. Ale nie było mi do śmiechu, kiedy w jednej ręce trzymałam łopatkę do żwirku (na szczęście pierwszą załadowaną), a tu kątem oka widzę szarą błyskawicę, która uznała, że robię coś arcyciekawego, więc żeby lepiej widzieć, postanowiła zasiąść w umywalce - odbiła się od podłogi, zamierzała przebiec po kibelku i... zonk, bo do kibelka wpadła. Więc ja porzuciłam tę łopatę i dawaj ratować kotka. Chyba się nawet nie zdążyła wystraszyć, taka byłam szybka. I dobrze że kibelek nieużywany ;-)

niedziela, 25 listopada 2012

Literat(ka)

Nasz kot-literat, w zasadzie kotka-literatka, ale mógłby ktoś tę nazwę z naczyniem, a nie profesją skojarzyć.
A Balbina posługuje się pisadłem, ołówkiem dokładniej rzecz biorąc. Posługuje się sprawnie, choć jeszcze widać małą kocięcą niezgrabność. Chwila patrzy z dezaprobatą, ona by się nigdy żadnym pisadłem nie zhańbiła.


sobota, 24 listopada 2012

Twój kot kupowałby...

...iPada.
Balbina dostała aplikację kocią na jabłuszkowego tableta. Wpatruje się w niego jak zahipnotyzowana i muszę jej dawkować tę rozrywkę, bo ja wiem, czy to kocicy na wzrok nie szkodzi?
Ale faktem jest, że czerwona świecąca i ruszająca się kropka na czarnym tle, wyzwala z Balbiny komputeromaniaka. Chodzi, przygląda się, zanim tapnie namyśla się trochę. Ale jak wpadnie w rytm, to zdobywa punkt za punktem. Skubana.

Muszę przetestować, co na to Chwila. Obstawiam, że nic - przejdzie po tablecie i nawet nie zauważy, że tam coś do niej miga.

czwartek, 22 listopada 2012

Fretka rządzi

Chwila wreszcie się "odobraziła" i postanowiła przejść do ofensywy. W końcu to ona jest w tym domu dłużej, można więc uznać, że ona rządzi.
Hmmm tylko jak to przekazać kotu.

Głodem ją wezmę - wymyśliła Chwila
Kot idzie jeść, fretka zastępuje mu drogę i niczym wygłodniały 50-dniowym postem wilk rzuca się na karmę dla kociaków, a gdy Balbina stwierdza, że w zasadzie kocie żarcie jej nie smakuje i wolałaby frecie - Chwila już jest przy misce.

Albo pragnieniem!
Dzisiejszym hitem jest natomiast zatarganie obu misek z wodą pod szafki kuchenne. Miski poprzesuwała Chwila, bo sobie wykoncypowała, że kot pod szafki ledwo włazi i pewnie nie da rady jeszcze pod nimi pić.
Oczywiście mnóstwo wody zostało na podłodze, ale to nieważne, ważne, że woda jest tylko fretki!

Kot - jeszcze - potulnie schodzi fretce z drogi. Wymyśliła sobie chyba Balbina, że spokojem i cierpliwością pokaże, tko tu ma większy szyk i klasę.

wtorek, 20 listopada 2012

O naszym domu

Po pracy dostaję smsa od koleżanki (z tejże pracy):

"Już wiem, jak wygląda Twój kolega* od Berka**. W 113 nie może jechać więcej facetów, którzy mówią, że jeden z jego kotów z miotu mieszka z fretką, nie?"

Myślę, że to był M., bo jak nie, to nie jesteśmy jedyni - aaaaa! ;-)

* M. człowiek Blue, która jest kotką, mamą Balbiny.
** Wuj Balbiny, prywatnie - owczarek Bergamasco.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Bez strat

Poniedziałek minął bezstratnie. Ciężko ocenić, co też dziewczynki porabiały same w domu, faktem jest, że krzywdy sobie nie zrobiły nawzajem :)
Kiedy wróciłam kot spał na fotelu Luźnego, a fretka w swojej tajniackiej skryjówce.


Oczywiście, żeby nie było za prosto siedziała na samej górze fotela. A kiedy zorientowała się (czyli po jakiejś milionowej sekundzie), że robię jej zdjęcia zgrabnie się odwracała pozując przodem do obiektywu.


sobota, 17 listopada 2012

Pierwsze dni



Pierwszego wieczoru zostawiliśmy otwarty transporterek, w którym była Balbina, żeby kocica się przyzwyczaiła przynajmniej do zapachów nowego domu. Oczywiście ze swojej skryjówki wyczłapała Chwila, nawęszyła coś nieznanego (ale przecież w znanym jej transporterku!), no i dawaj ruszyła do przodu. Dostała po głowie futrzastą łapką. Raczej bez pazurków, ale łapką sporo większą niż jej. No to się zjeżyła, obraziła, nafretkowała i chyba wystraszyła, bo za bardzo nie chciała wychodzić ze skryjówki.

Po trzech dniach razem dziewczyny jedzą nawzajem ze swoich misek - fretka zjada kocie żarcie, kot - frecie. Raczej nie robią tego razem, na zmianę, chyba że w miskach pojawia się mięcho. Chęć zjedzenia mięsa jest silniejsza niż niechęć do tej drugiej. Musieliśmy zacząć parzyć wołowinę, bo kotu przypadła go gustu, a inaczej mu jej podać nie jest wskazane.

Mimo naszych obaw kotka chętnie korzysta z kuwety fretkowej. Oczywiście fretkowej tylko z nazwy, gdyż Chwila musiałaby chyba stracić resztkę swej dumy i dziedzictwa chłopaków, by celować do kuwety. To dobre dla kotów! Nie dla niej!

Dzisiaj uprawiały ciekawy rodzaj zabawy. Chwila leżała na plecach i drapała łóżko. Balbina przycupnęła obok i co jakiś czas prała Chwilę łapką (delikatnie w miarę). Fretka nic, dalej drapała.
Ani się nie darły przy tym, ani nie syczały, więc tylko patrzyłam, czy w ruch nie idą zęby i pazury. Nie poszły. A zabawa po kilku minutach obu laskom się znudziła.

Na razie siedzimy w domu razem ze zwierzakami, bo mieliśmy taką możliwość. Ale od poniedziałku dziewczyny będą sobie musiały radzić same. Zobaczymy jak to będzie.

Chwila wychodzi ze skryjówki

Dziewczyny mierzą się wzrokiem (kot) i węchem (kot i fretka)
Jakby nigdy nic Chwila gramoli się na fotel...
...a z fotela na kufer, na którym siedzi Balbina





W miskach mięcho, zatem wspólna konsumpcja dóbr :)
Czujna obserwatorka fotografa (i każdego ruchu fretki)


piątek, 16 listopada 2012

Nowa lokatorka

Od wtorku mieszka z nami nowa lokatorka. 12-tygodniowa kotka Balbina.

Balbina jest kotkiem chcianym i planowanym, miała dołączyć do naszego trójfreciego stada.
Niestety zanim się urodziła i pierwsze tygodnie spędziła z mamą dwa nasze freciaki pobiegły za Tęczowy Most :(
Tym bardziej potrzebowaliśmy jej dla trzeciej frecinki. I oto jest :)