niedziela, 2 marca 2014

W gościnie

Byłyśmy z Balbiną "w gościach". W sumie kot rzadko kiedy opuszcza swoje królestwo, ale postanowiłam dziś zabrać go do rodziców - bo wszyscy tylko o nią dopytują, a nikt nie przychodzi, żeby ją podziwiać.
Mama od progu powiedziała, że kot jest wielki, tato na wszelki wypadek się nie zbliżał, siostra nie wrzeszczała, kiedy kocica ocierała się o jej nogi, szwagier podziwiał. Ale największe wrażenie kocisko zrobiło na siostrzeńcu, który uchachany latał za nią. Balbina była nieco mniej szczęśliwa, dopóki ktoś nie otworzył łazienki. Szybko wyczaiła skryjówkę pod wanną i siedziała tam sobie cichutko nikomu nie przeszkadzając i przez nikogo nie niepokojona. Za to cała familia miała zadanie znaleźć futro.
Generalnie biedna się zestresowała, ale z Piotrkiem sobie leżeli, dała się dotykać koniuszkami paluszków małego chłopczyka, a jak miała go dość, po prostu dostojnie odchodziła na wyższy level, poza zasięg małego.

czwartek, 23 stycznia 2014

Kotu znudziły się zabawy

Balbina uznała widocznie, że nie potrafimy jej porządnie zająć. Wędka z piłką - bleee, wędka z myszą - bleee, myszki materiałowe - bleee, drapak - bleee, laserek - bez sensu.
A fretkę nadal traktuje z wyraźnym dystansem, zresztą - Chwila i tak większość czasu smacznie przesypia. A kot o dziwo nie.
No i co tu z futrem zrobić? Na tapecie jest kładzenie przysmaków (w tej roli kocie kabanosy i drażetki z kocimiętką) w różnych miejscach. A to na krześle, a to na stole, a to na fotelu, regale, biurku, krześle od kompa, innym regale, półce jednej, drugiej i trzeciej. Chodzi więc kot i poluje.
Polowanie ogranicza się do namierzenia zdobyczy, trącenia jej łapką - najlepiej bez konieczności ruszenia tyłka z podłogi - zrzucenia na podłogę i skonsumowania. Nie wiem, skąd ta jej niechęć do skoków powyżej podłogi (skoro ulubionym miejscem drzemania są górne szafki w kuchni), ale z niezłą wprawą już namierza-strąca-zjada.

Myślę, że brakuje jej drugiego kota. Tylko, że wtedy fretka będzie zazdrosna. A dwie fretki i dwa koty trochę nas przerastają. I naszą dzielną Ciocię Jagę, Najlepszą Opiekunkę naszych futer też.

niedziela, 12 stycznia 2014

Była mała awaria

Pod koniec ubiegłego roku ni z tego, ni z owego Chwila zaczęła sikać na czerwono. Jeden sik - ok, może przypadek, ale kiedy zrobiła trzecie i czwarte tak samo czerwone jak pierwsze (przy czym nie była to sama krew, tylko taka rozwodniona, wet to później trafnie określił: jak woda z rozmrażanego mięsa), trzeba było udać się do specjalisty.
Oczywiście rzecz miała miejsce w niedzielę. Dumaliśmy nad jechaniem na Kliniki Weterynaryjne jak fretce się odwidziało i zaczęła sikać normalnie. Hm.
Ale weta jej nie odpuściliśmy - choćby tylko dlatego, że przed nami był Sylwester i Nowy Rok, a więc kolejne dwa dni z utrudnionym dostępem do specjalistów. Pani doktor pacjentkę przebadała, pomacała i stwierdziła, że da lekarstwo na wzmocnienie układu moczowego, pobrała też krew do badania. W Sylwestra były wyniki - ufff nic złego we fretkowych nerkach się nie dzieje, ale przydałoby się - już w nowym roku - zrobić dodatkowe badania.
Pojechaliśmy już 2 stycznia  :) w końcu to dokładnie "po Nowym Roku", znowu macanko, oglądanie, szybka morfologia i wysyłka krwi do badań biochemicznych. Rezultat - znowu bardzo dobry. Nie musi gadzina brać dłużej lekarstw, a ten czerwony mocz to chyba mała awaria, raczej przypadek niż objaw czegoś poważniejszego.

wtorek, 10 grudnia 2013

Fretka od kota i vice versa

Czego może się nauczyć fretka od kota?
Oczywiście korzystać (celnie) z kuwety! Jeszcze nie zawsze to małej jędzy wychodzi, ale statystyki ma niespodziewanie wysokie. Włazi do kuwety i załatwia się w niej jakby nic innego nigdy nie robiła.
Haha!

Czego kot może się nauczyć od fretki?
Otwierania drzwi przesuwnych. Nie wiem jak Balbina to zrobiła, ale podpatrzyła, że Chwila, kiedy chce sobie otworzyć drzwi kładzie się wzdłuż nich, wciska pazurki w mikroszczelinę i tak się zapiera całym swym małym ciałkiem (które przy tym nieco skacze, bo nie ma oparcia), że w końcu cel osiąga i włazi, gdzie jej się podoba. Kot oczywiście jest większy i może się skuteczniej zaprzeć, o framugę, dwa ruchy i voila otwarte!

sobota, 16 listopada 2013

Szczęśliwość według fretki

Po wyjątkowo pięknej jesieni nadeszła jesień zimna i przymrozkowa. Przestałam się łudzić, że moje balkonowe pomidory jeszcze dojrzeją. Trzeba więc było wykarczować roślinki. A któż się lepiej do tego nadaje od małego czworonoga?
Wszystkie skrzynki i doniczki postawiłam na podłodze balkonu, zawołałam Chwilę (nieproszona na balkon wlazła też Balbina), po czym wzięłam się za focenie, a następnie zamknęłam balkon. Ziemia latała na wszystkie strony, aż w końcu, fretka, cała umorusana, uznała, że ma dość. Wyszła i jak zasnęła, tak śpi cały czas. Nie ma to jak zmęczyć się szczęśliwie!





niedziela, 22 września 2013

Pościgi, morderstwa, wypadki

Niedzielny poranek to najlepszy czas na harce i zabawę. Wcielamy się wtedy z Balbiną w nasze ulubione role, ja jestem uciekającą myszą, a ona (cóż za zaskoczenie) dzielnym kotem-łowcą.
Skubana jest w tym naprawdę dobra i zazwyczaj mysz kończy żywot w objęciach kota. 
Dzisiaj też harcowałyśmy, ale niestety Balbina zrobiła złe obliczenia i wylądowała z łapką w kuwecie, w której jest woda (a woda jest w kuwecie gdyż Chwila notorycznie ciągnie za sobą wszelkie miski, jeśli jest w nich woda, to tylko przez 5 minut, za to potop w mieszkaniu gwarantowany).
Teraz siedzi liże rany, mysz jej nie obchodzi, ale na pocieszenie i tak ją dostała :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Powrót do dzieciństwa

Cofam wczorajsze spostrzeżenia.
To znaczy Balbina nadal ma rok (i jeden dzień) i młodsza już nie będzie (sorry, kocie). Ale to nieprawda, że skończyła być kociakiem. Ona po prostu - jak każde dziecko - znudziła się zabawkami i dlatego nie chce ganiać za piłką.
Dzisiaj piłkę (na wędce) wymieniłam na myszkę (też na wędce) - Balbina śmigała aż miło. Ze dwadzieścia minut żeśmy harcowały.
Nie wiem tylko co z tym znudzeniem Chwilą - może niech to będzie zmartwienie fretki ;-)