niedziela, 12 stycznia 2014

Była mała awaria

Pod koniec ubiegłego roku ni z tego, ni z owego Chwila zaczęła sikać na czerwono. Jeden sik - ok, może przypadek, ale kiedy zrobiła trzecie i czwarte tak samo czerwone jak pierwsze (przy czym nie była to sama krew, tylko taka rozwodniona, wet to później trafnie określił: jak woda z rozmrażanego mięsa), trzeba było udać się do specjalisty.
Oczywiście rzecz miała miejsce w niedzielę. Dumaliśmy nad jechaniem na Kliniki Weterynaryjne jak fretce się odwidziało i zaczęła sikać normalnie. Hm.
Ale weta jej nie odpuściliśmy - choćby tylko dlatego, że przed nami był Sylwester i Nowy Rok, a więc kolejne dwa dni z utrudnionym dostępem do specjalistów. Pani doktor pacjentkę przebadała, pomacała i stwierdziła, że da lekarstwo na wzmocnienie układu moczowego, pobrała też krew do badania. W Sylwestra były wyniki - ufff nic złego we fretkowych nerkach się nie dzieje, ale przydałoby się - już w nowym roku - zrobić dodatkowe badania.
Pojechaliśmy już 2 stycznia  :) w końcu to dokładnie "po Nowym Roku", znowu macanko, oglądanie, szybka morfologia i wysyłka krwi do badań biochemicznych. Rezultat - znowu bardzo dobry. Nie musi gadzina brać dłużej lekarstw, a ten czerwony mocz to chyba mała awaria, raczej przypadek niż objaw czegoś poważniejszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz