piątek, 30 listopada 2012
Wuce-kot
Poranna przygoda Balbiny teraz wywołuje śmiech. Nawet dość długotrwały.
Ale nie było mi do śmiechu, kiedy w jednej ręce trzymałam łopatkę do żwirku (na szczęście pierwszą załadowaną), a tu kątem oka widzę szarą błyskawicę, która uznała, że robię coś arcyciekawego, więc żeby lepiej widzieć, postanowiła zasiąść w umywalce - odbiła się od podłogi, zamierzała przebiec po kibelku i... zonk, bo do kibelka wpadła.
Więc ja porzuciłam tę łopatę i dawaj ratować kotka. Chyba się nawet nie zdążyła wystraszyć, taka byłam szybka. I dobrze że kibelek nieużywany ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz