czwartek, 27 grudnia 2012

Zazdrośnice

Nie dowiedzieliśmy się niestety cóż takiego myślą o nas dziewczęta. Zastrajkowały i nie przemówiły w wigilię. A takie mieliśmy nadzieje. Że pochwalą, albo zganią, albo że będą narzekać na żarcie, na naszą nieobecność, na siebie nawzajem. Nic. Cisza. Widocznie uznały, że załatwią to między sobą. O ile do siebie się odezwały.
Na razie oprócz tradycyjnej bijatyki, o to, która będzie rządzić przestrzenią, trwa permanentny pokaz zazdrości i udowadniania czyj tak naprawdę jest człowiek (czyli ja!) - Luźny jest dla nich chyba tylko podkładką pod umęczone ciało (Balbina) lub gryzakiem do ostrzenia zębów (Chwila).
Siedzę sobie na fotelu z Chwilą na rękach. Wygłupiamy się i tarmosimy. Z sofy naprzeciwko przygląda nam się Balbina, przygląda, przygląda, a potem przychodzi na kolana, że ona też by chciała zostać przytulona i pogłaskana.
Zapodaję Chwili miskę Gerbera, kot też by chciał, ale jest młody i mu nie daję. No ale łamię się pod wzrokiem błagająco-proszalnym i podstawiam mu pod nos łyżeczkę do wylizania. Spod szafek wychodzi Chwila i oczywiście też do łyżeczki próbuje się dostać. Bo przecież mogło się zdarzyć, że to na łyżeczce został najlepszy gerberek, a nie w jej misce.
I tak ciągle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz